Komentarze: 2
Jednak zdecydowalam sie wyjsc i pojechac bo co tak na dobra sprawe mialabym robic w domu. W sumie najgorzej nie bylo, ale misio oczywiscie nie przyszedl (ja to wiedzialam zreszta ze tak bedzie, ale sie ludzilam caly czas... ), mial trening czy cos takiego. Szkoda, ze on do mnie nic nie czuje, gdyby czul wtedy by przyjezdzal.. ale ja i tak nie przestane go loFac, taka juz ze mnie glupia istotka... Jestem na jutro umowiona z paulinka i jej boy'em, on ma mi sciagnac mojego miska, ale na udzie raczej nie powinnam polegac... juz mi go sciagal tyle razy ;P No ale przynajmniej znow mam ta beznadziejna nadzieje... Ale jak go jutro nie zobacze to przysiegam, pierdolca dostane i bedzie trzeba mnie zwiazac w jakis kaftan i wycierac piane toczaca sie z buzi ;P Bo ja nastepnego tygodnia to juz bez niego nie przetrzymam.