lis 15 2002

No i (oczywiscie) NIE zobaczylam


Komentarze: 2

Jednak zdecydowalam sie wyjsc i pojechac bo co tak na dobra sprawe mialabym robic w domu. W sumie najgorzej nie bylo, ale misio oczywiscie nie przyszedl (ja to wiedzialam zreszta ze tak bedzie, ale sie ludzilam caly czas... ), mial trening czy cos takiego. Szkoda, ze on do mnie nic nie czuje, gdyby czul wtedy by przyjezdzal.. ale ja i tak nie przestane go loFac, taka juz ze mnie glupia istotka... Jestem na jutro umowiona z paulinka i jej boy'em, on ma mi sciagnac mojego miska, ale na udzie raczej nie powinnam polegac... juz mi go sciagal tyle razy ;P No ale przynajmniej znow mam ta beznadziejna nadzieje... Ale jak go jutro nie zobacze to przysiegam, pierdolca dostane i bedzie trzeba mnie zwiazac w jakis kaftan i wycierac piane toczaca sie z buzi ;P Bo ja nastepnego tygodnia to juz bez niego nie przetrzymam.

slomcia : :
słomcia
16 listopada 2002, 14:14
oj wiem wiem przeciez mi jeno o to chodzilo :P ze nie moge polegac bo nie ma zadnej pewnosci, nie chodzi mi o to ze twoje kochanie sie nie stara czy cos, ja go bardzo lubie, tylko, ze widocznie tamten jest tak oporny, ze staranie uda siem na nico nie zdajom ;P :)
16 listopada 2002, 12:58
tak? na uda polegac nie mozesz przeciez wiesz ze to nie od niego zalezy tylko od tamtego przeciez on ma jakies "treningi" a jak ci juz zalatwilam ze moze bedzie to ty i tak nie chcesz jaechac wes sie xz koncu zdecyduj

Dodaj komentarz